Rozmowa z Martą Pyrą z Jantaru zwyciężczynią XI edycji Mistrzostw Świata w Poławianiu Bursztynu.
Michał Brancewicz: W tym roku również zamierza ani wystartować? (rozmowa odbyła się w środę przyp. red- 4 Sierpnia 2010. )
Marta Pyra: Oczywiście, będę bronić tytułu. To będzie mój dziesiąty start. Ja biorę udział w tych zawodach od trzeciej edycji.
To było Pani pierwsze zwycięstwo?
Drugie. Osiem razy byłam też w ścisłym w finale i dwa razy na podium. Pierwsze mistrzostwo zdobyła w 2003 roku, potem byłam też w pierwszej trójce. Trochę czasu minęło zanim znowu udało mi się zwyciężyć.
Miejscowość z której się pochodzi zobowiązuje
Naturalnie. Tutaj wiele osób żyje z bursztynu. Mój wujek z Warszawy również brał udział w mistrzostwach. Nawet wygrał drugą edycję. Potem wziął jeszcze raz udział i przestał. Ja też od zawsze chciałam, ale kiedyś nie było kategorii junior, a ja byłam za młoda więc musiałam trochę poczekać.
Poławianie to sztuka czy zabawa?
Same mistrzostwa można traktować jako zabawę, ale na początku, gdy udział brało więcej ludzi była duża rywalizacja.
Jak wyglądają takie zawody?
Dla każdego szykowane jest stanowisko trzy na sześć metrów. Na takie poletko wysypuje się kidzinę, to są takie patyczki, które wyrzuca morze. W tej kidzinie ukryta jest określona waga bursztynu. Potem każdy uczestnik ma 10 minut na zebranie jak największej ilości.
Stosuje się do tego jakieś specjalne techniki?
Po pierwszych zawodach, które wygrałam mówiłam, że mój sposób polega na tym, żeby zbierać bursztyn jak najszybciej obiema rękoma.
Technika z czasem się zmieniła?
Teraz to już są lata wprawy, ale chyba nic jakoś diametralnie się nie zmieniło. Przy zbieraniu należy też pamiętać by nie zasłaniać sobie słońca bo bursztyn pięknie się w nim mieni i jest łatwiej zauważalny.
A jak poławia się bursztyn w normalnych warunkach?
Zbiera się go po sztormach, ale dla mnie to typowo hobbystyczne zajęcie. Wtedy to jest inna zabawa, jest znaczniej trudniej, warunki są dużo gorsze. Na zawodach walczy się w stroju kąpielowym, a przecież np. jesienią nie ma tak dobrej pogody. Bierze się sitko i idzie na plażę.
Jakie są najlepsze warunki do zbierania?
Wszystko zależy od kierunku wiatru i rodzaju sztormu. Woda musi dobrze zamieszać bursztynem który jest na dnie. Wówczas wyrzuca na brzeg plaży kidzinę w której ukryte jest złoto Bałtyku. Ubiera się wysokie buty - wodery, bierze długie kaszorki, czyli takie podbieraki jakie wędkarze biorą na ryby i się wyławia.
Jaki największy okaz udało się pani wyłowić?
Na turnieju to wysypują tylko po 100 gramów małych bursztynków, maksymalnie wielkości paznokcia, a jak wyrzuca je morze to można znaleźć bryły, z których jedna tyle waży. Mi udało się kiedyś zdobyć bryłę wielkości pół pięści. Na świecie zdarzają się nawet kilkukilogramowe.
Co robi się z takimi bursztynowymi ”kolosami”?
Moje niektóre trzymam w szafie albo sprzedaję ludziom zajmującym się biżuterią. Małe bursztyny sprzedaj się na kilogramy. Przy dużych ceny ustala się indywidualne. Wszystko zależy od wielkości, przezroczystości, czy okaz jest popękany, czy bardziej przestrzenny czy płaski. A jeśli zdarzy się inkluzja, jakaś muszka czy muszelka w środku to cena jeszcze wzrasta. Ważne jest też czy kolor jest jednolity czy nie.
Jantar zasługuje na miano stolicy bursztynu?
No pewnie. Już przed wiekami wiódł tędy bursztynowy szlak z Mierzej i Jantaru oraz Gdańska. Nasz amber wywożony był do cesarzy rzymskich. W naszym rejonie Bałtyku bursztyn jest najstarszy, a co za tym idzie najtwardszy.
Michał Brancewicz
Gazeta Wyborcza
Więcej informacji na oficjalnej stronie mistrzostw: http://www.polawianiebursztynu.pl